Wdrożenie nawyku pójdzie Wam znacznie prościej, jeśli będziecie wdrażać zachowanie, które jest … łatwe. Zanim pomyślicie “Serio, myślisz, że potrzebna mi pomoc w robieniu łatwych rzeczy? Z nimi radzę sobie bez problemu!” to już spieszę z wyjaśnieniem. Wcale nie chodzi o to, że nawyki mają sens tylko wtedy, kiedy są łatwe. Natomiast prawdą jest, że zaczynanie od drobnych, niezbyt trudnych czynności jest bardzo pomocne.
Łatwy nawyk czyli metoda małych kroczków
Dalej trzymam się tego, że chcę Wam pomóc we wdrożeniu nawyków, ale mam jedną prośbę. Nie rzucajcie się od razu na godzinne bieganie 7 razy w tygodniu, bo to prosta droga do niepowodzenia (no dobra, pewnie komuś się uda, ale to wyjątek – takie już z nas trudne stworzenia). Naprawdę, nie ma sensu. Na początku warto sobie wybrać nawyk dość prosty, ale też konkretny i łatwy do zmierzenia. Jeden przysiad dziennie na start jest ok! A jak sobie myślicie, że głupio gadam, to Wam tylko powiem, że drobna rzecz robiona KAŻDEGO dnia może dać spektakularny efekt. Ok, macie rację, że jak do końca życia będziecie robić po jednym przysiadzie to wielkich efektów nie będzie, ale zamysł jest taki, że po tygodniu będziecie juz robić dwa, trzy itd., a to już zaczyna mieć sens, prawda?
Zaczynanie od małych kroków jest skuteczne, bo znacznie łatwiej jest coś zrobić, kiedy nie wymaga to od nas nagle wielkiego poświęcenia w postaci dużej ilości czasu czy też intensywnego wysiłku fizycznego bądź intelektualnego. Poza tym, większość ludzi ma opory przed zmianą, a duża i nagła zmiana może budzić lęk. Jeśli teraz się zastanawiacie czy naprawdę kogoś może przerażać robienie np. 20 przysiadów dziennie, to tak, może. Ktoś najzwyczajniej w świecie może mieć obawy przed porażką (“nie dam rady”, “nie będzie mi się chciało”, “znowu odpuszczę i będę na siebie zły”). A kto lubi przegrywać? No jest tu ktoś taki, kto skacze z radości, jak mu coś nie wyjdzie? No właśnie. Korzystając z małych kroków omijamy strach przed porażką i zmianą, bo mózg nie zauważa zagrożenia, które widzi przy nagłych, dużych “zrywach”. Także, powoli, po troszku i bez spiny.
Jak z trudnego zrobić proste
To nie żadna magia. Większość trudnych zadań, rozłożonych na czynniki pierwsze, okazuje się łatwiejsza niż może się to wydawać na początku. Oczywiście, wszystko zależy od tego, co planujemy zrobić, ale istnieją pewne uniwersalne sposoby, które można wykorzystać w większości przypadków.
Jeden z prostszych sposobów na ułatwienie sobie zadania to początkowa zmiana (zmniejszenie) czasu trwania czynności w stosunku do czasu docelowego. Załóżmy, że chcielibyście każdego dnia czytać przez pół godziny. Wygospodarowanie wolnych 30 minut z dnia na dzień może okazać się nie lada wyzwaniem. Niejednokrotnie wymaga to zmian w planie dnia, ustaleń rodzinnych itp. Ale jeśli zdecydujecie się na początek na łatwy nawyk, jak czytanie przez jedynie 5 minut dziennie, to nic nie stanie Wam na przeszkodzie, bo 5 minut zawsze się znajdzie. I znacznie łatwiej będzie się zabrać za coś, co ma trwać tylko chwilę, bo nie będzie to wymagało wielkich pokładów wewnętrznej motywacji.
W wypracowaniu samego nawyku czas wykonywania czynności nie jest tak istotny, jak jej systematyczne, konsekwentne realizowanie! Z czasem wejdzie Wam ona w krew (czyli w mózgu zajdą zmiany, które spowodują, że dana czynność stanie się automatyczna). Zamiast czytać przez 5 minut możecie zacząć nawet od jeszcze mniejszego kroku, którym będzie … przeglądanie książki. Albo w przypadku ćwiczeń – przebranie się w strój do ćwiczeń i … tyle. Następnym razem dorzucicie parę pajacyków albo króciutką rozgrzewkę. I tak za każdym razem, robiąc codziennie niewielki postęp, za miesiąc będziecie już w innym miejscu. Nie zawsze musicie zaczynać od tak małych kroków, ale jeśli czujecie jakiekolwiek obawy, że nie dacie z czymś rady, to warto spróbować!
Czy łatwy nawyk, może być jeszcze łatwiejszy?
Tak jak już pisałam we wcześniejszym wpisie – przystosowanie otoczenia znacznie ułatwia podjęcie zadania. Oprócz tego, że coś ma być dla Was oczywiste, czyli widoczne, to powinno być też łatwe. Jak to ze sobą połączyć? Jeśli do ćwiczeń potrzebujecie butów sportowych i już są widoczne, bo położyliście je na szafie … ale wysoko na szafie … to proszę idźcie je teraz zdjąć (pewnie nie chce się wysoko sięgać albo wchodzić po mnie na krzesło, co? No właśnie!!!!). Połóżcie je na podłodze albo gdziekolwiek, gdzie będą w zasięgu ręki. To samo zróbcie z matą do ćwiczeń, ciężarkami itp. Mam nawet dla Was mój negatywny przykład. Odkąd schowałam ciężarki do szuflady … to w ogóle ich nie używam podczas ćwiczeń! Pisząc ten wpis przypomniałam sobie o nich i … idę je wyjąć, przydadzą się przy jutrzejszych ćwiczeniach.
Im mniej czasu lub mniej wysiłku będzie Was kosztowało podjęcie się wybranej czynności w danym momencie, tym nawyk będzie łatwiejszy do wdrożenia.
Jeśli chcecie jeść zdrowe śniadanie, ale rano okazuje się, że za późno wstaliście i nie zdążyliście go naszykować, to skończy się wcinaniem drożdżówki kupionej po drodze do pracy (to nie jest zdrowe śniadanie, jeśli ktoś ma jakieś wątpliwości). Aby uniknąć takich sytuacji najlepiej przygotować śniadanie wieczorem. Ta sama zasada dotyczy każdego innego nawyku. Jeśli da się przygotować coś wcześniej, aby w momencie podejmowania wdrażanej czynności była ona łatwiejsza – to zróbcie to!
Jak z łatwego zrobić trudne
Skoro z trudnego da się zrobić łatwe to i z łatwego można zrobić trudne. A po co? – zapytacie. Po to, żeby się czegoś oduczyć! Stosując powyższe zasady staramy się, aby nawyk stał się łatwy, ale jeśli wdrożymy je, tylko że na odwrót, to możemy ułatwić sobie … pozbycie się złego nawyku. Do najprostszych przykładów można tutaj zaliczyć np. chowanie pilota do telewizora lub wyjęcie z niego baterii, kiedy walczymy z nawykiem oglądania telewizji. Możecie też schować niezdrowe przekąski gdzieś bardzo głęboko i wysoko w szafce. Tak, żebyście byli zmuszeni mocno się wysilić, by je wyciągnąć. Albo wynieście je do samochodu (tylko niech to nie będą lody albo czekolada latem). Jak Wam brakuje pomysłów to wyobraźcie sobie kogoś, kogo nie lubicie i wymyślcie jaką złośliwość moglibyście mu zaserwować. A potem zróbcie ją sobie (tylko żeby Was nie poniosło za bardzo!).
To co macie w planach? Chcecie wdrożyć jakiś pozytywny nawyk czy pozbyć się jakiegoś, który Wam nie sprzyja? Czy świta Wam już pomysł jak to sobie ułatwić?