Skip to main content

 

Czy wiecie jak najłatwiej marnotrawić czas? Bo ja wiem! Wyobraźcie sobie sytuację, że macie chwilę wolnego, powiedzmy 15 minut do rozpoczęcia spotkania. Co robicie? W moim przypadku (kiedyś) chyba najtrafniejszą odpowiedzią byłoby: nic! Wydawało mi się, że przez 15 minut nie można zrobić nic sensownego, albo że nie ma w ogóle sensu się za coś brać, albo… zwyczajnie nie wiedziałam co właściwie miałabym przez tak krótki czas zrobić. Jeśli tylko w Waszej głowie pojawiła się myśl “skąd ja to znam?!” to zachęcam do kontynuowania czytania! Powiem Wam, jak działać skutecznie nawet wtedy, gdy z czasem jest krucho!

 

Czekanie zamiast działania

Przez wiele lat moja nauka polegała na nieustannym jej planowaniu. Wszystkie notatki musiały być przygotowane, skserowane, ułożone. Miejsce do nauki posprzątane (co ciekawe w czasach podstawówki królował u mnie na biurku bałagan). I wcale nie jest to złe. Wciąż staram się mieć wszystko dobrze zorganizowane. Problem w tym, że zabranie się za faktyczną naukę zajmowało mi sporo czasu – bo najpierw potrzebowałam przygotować sobie miejsce do nauki. A to chwilę trwało. Potem jeszcze zrobić herbatkę i … “ojj, już późno, muszę zająć się czymś innym”.

Długo nie zauważałam jak wiele wolnego czasu ucieka mi na “nic nie robieniu” (a nie świadomym odpoczynku). Nie raz chciałam zabrać się za naukę i orientowałam się, że np. za 20 minut muszę wyjść, albo za 15 minut zacznie się program, który chciałam obejrzeć. No to nie ma przecież sensu brać się za cokolwiek. Błąd! Duży błąd, który popełniałam przez bardzo długi czas. Zamiast wykorzystać te 15 minut, nie robiłam zazwyczaj w tym czasie nic sensownego, tylko… czekałam. Na film, na gości, na ubera (no ok, wtedy to raczej taksówkę). A jak to bywa z czekaniem, dłużyło się niemiłosiernie. Może się wydawać i mnie też się tak wydawało, że faktycznie nic przez te 15 minut nie można zrobić. No bo jeśli mamy do rozwiązania jakieś skomplikowane zadanie i samo zrozumienie jego treści zajmie nam 10 minut, a na następny dzień będziemy musieli je przeczytać ponownie to może nie mieć to sensu. Ale są rzeczy, które w 15 minut zrobić można. Trzeba je tylko “zlokalizować”.

 

Jak działać skutecznie mając 15 minut wolnego czasu?

Wiele zależy od tego czym na co dzień się zajmujecie, nad czym pracujecie i czego się uczycie. U każdego będzie to wyglądało inaczej, ale podam Wam kilka moich przykładów.

Prowadząc bloga muszę regularnie tworzyć treści. W takim wypadku chwilę wolnego czasu mogę wykorzystać na:

  • szybką burzę mózgów, aby określić tematy, które chciałabym podjąć w przyszłości;
  • wypisanie słów kluczy do tematu, o którym będę pisać najbliższego posta;
  • przeczytanie dwóch akapitów kolejnego posta i poprawienie błędów.

Pracując w IT niemal codziennie spotykam się z nowymi pojęciami, jak nazwy narzędzi czy technologii. Zazwyczaj, kiedy słyszę nazwę lub pojęcie, które jest mi obce, notuję takie hasło (najlepiej na dedykowanej liście, a nie karteczce, która zaginie w czasoprzestrzeni). W wolnej chwili googluje pojęcie, aby wiedzieć “z czym to się je” (do czego służy, kiedy może się przydać – podstawowe informacje, żeby zorientować się w temacie). Jeśli uznam, że może mi się to przydać, dodaję do listy rzeczy, które warto byłoby lepiej poznać w bliżej nieokreślonej przyszłości. A z listy haseł do sprawdzenia – usuwam.

Podobną listę można prowadzić w przypadku nauki języka. Przy każdej okazji, kiedy usłyszycie jakieś nowe słowo, możecie je zanotować. A mając 15 minut wolnego czasu – poszukać tłumaczeń dla kilku słów z takiej listy. 

Zapisujecie czasem w zakładkach jakieś linki do artykułów, które chcecie przeczytać? Ale jakoś … nigdy ich nie czytacie? A może by tak zajrzeć do nich właśnie podczas wolnego kwadransa?

Jeśli potraficie robić dobre i zwięzłe notatki to 15 minut powinno Wam też spokojnie wystarczyć na zrobienie szybkiej powtórki jakiegoś materiału (a jak zrobicie notatki w formie mapy myśli to i 5 minut Wam wystarczy!). 

 

Dzielenie zadań na mniejsze

Możecie odnieść wrażenie, że moje przykłady faktycznie są takimi szybkimi zadaniami, ale w Waszym przypadku to się nie sprawdzi, bo na liście zadań czy tematów do nauki macie tylko wielkie kobyły. I jeśli nie będziecie mieli przynajmniej godziny wolnego, to nie ma szans, żeby to ruszyć. No dobrze, ale czy aby na pewno nie da się tego podzielić na mniejsze fragmenty? Czy serio musicie na przykład od razu czytać cały rozdział książki (ja wiem, że niektórzy, tak jak ja, nie lubią takich “niedokończonych” spraw, ale to nie jest przecież koniec świata!)? No więc nie, nie musicie od razu robić czegoś od deski do deski! Zatem, kiedy tylko pojawi się na horyzoncie wolne 15 minut, a Wy macie te wielkie zadania na liście … to spróbujcie w pierwszej kolejności podzielić temat na mniejsze zadania i później realizować je w kolejnych wolnych kwadransach. Wolnej godziny możecie nie znaleźć przez cały tydzień, a 15 minut znajdziecie pewnie kilka razy w tygodniu!

 

Co ja właściwie miałam zrobić …. ?

Żeby ta metoda się sprawdziła ważna jest jedna kwestia. Musicie posiadać listę zadań, które w takich krótkich momentach czasu możecie podejmować. Albo kilka list – takich jak w podanych przeze mnie przykładach. I oczywiście muszą być one łatwo i szybko dostępne, na przykład w aplikacji Todoist. A wszystko po to, żeby nie tracić czasu na zastanawianie się “hmm a co ja bym mogła teraz zrobić?”, kiedy pojawi się chwila wolnego. Zastanawianie się nad takimi sprawami to duża strata czasu. Kiedy zsumujecie wszystkie takie momenty z całego tygodnia (nie róbcie tego, uwierzcie mi na słowo) to wyjdzie z tego całkiem pokaźna ilość czasu. A po co go tak bez sensu tracić, jeśli zależy Wam na byciu produktywnym?

 

Taka 15 minutowa nauka (lub praca) to moim zdaniem mocno niedoceniony sposób na podniesienie swojej efektywności i osiąganie konkretnych celów. Nawet najbardziej zajęci ludzie mają krótkie chwile wolnego w ciagu dnia. I jeżeli z premedytacja nie poświęcają ich na odpoczynek (bo przecież tak też można!) tylko tracą czas, tkwiąc wciąż w trybie “praca”, jednocześnie nic nie robiąc … to jaki to ma sens?

Masz wolną chwilę? Odpocznij (ale tak naprawdę, a nie na pół gwizdka) albo zrób coś konkretnego! Myślę, że to jedno z najprostszych, najfajniejszych i najłatwiejszych sposobów na podniesienie swojej produktywności. Ciekawa jestem czy korzystaliście do tej pory z takiego rozwiązania. A może macie jakieś inne sprawdzone sposoby, którymi chcielibyście się podzielić?

Ania

Zawodowo zajmuję się tropieniem błędów w aplikacjach, a po godzinach - błędów w zarządzaniu czasem. Bezustannie poszukuję inspirujących książek i nowych zainteresowań. Przeraża mnie myśl, że nie starczy mi życia na zrobienie kolorowych notatek, ze wszystkiego.