Zarzutów wobec polskiej szkoły można mieć wiele. Nie znaczy to, że jest ona zupełnie do niczego, bo czegoś tam jednak można się w niej nauczyć. Problem w tym, że wielu bardzo przydatnych umiejętności tam nie zdobędziemy. Czego szkoła nie uczy, a powinna? Pozwólcie, że przedstawię moją subiektywną listę.
Praktyczne umiejętności
To chyba najczęstszy zarzut, jaki słyszy się wobec szkoły. Narzekanie na to, że w trakcie zajęć uczniowie pochłaniają mnóstwo wiedzy teoretycznej, ale kiedy przyjdzie co do czego, nie potrafią jej wykorzystać w praktyce. Nikt też nie uczy dzieci prostych, codziennych czynności, jak gotowanie, sprzątanie czy nawet proste naprawy. Jeśli dziwi Was ten pomysł, to zajrzyjcie na facebooka jednego z polskich nauczycieli, który zwiedzał fińskie szkoły. Tam to zupełna normalka! Widok klasy wypełnionej żelazkami nikogo nie dziwi. Wyobrażacie sobie takie rzeczy w naszej szkole?! Polecam przeczytać całego posta, choć może być Wam przykro, kiedy zobaczycie, jaka duża przepaść nas dzieli.
Co jeszcze zaliczam do praktycznych umiejętności, których warto byłoby nauczyć się w szkole…? Może tak na przykład pisanie CV? To, co ludzie potrafią wypisywać w CV i jak ono potrafi wyglądać, to się w głowie nie mieści. Według mnie to również powinna być pozycja obowiązkowa.
Umiejętności miękkie
Rozwiązywanie konfliktów, radzenie sobie ze stresem i emocjami – nie wiem jak Wy, ale ja niczego takiego nie nauczyłam się w szkole. A powinno być to tak samo ważne jak tabliczka mnożenia, a w zasadzie ważniejsze! Bez tabliczki mnożenia zawsze można sięgnąć po kalkulator, a w przypadku braku umiejętności miękkich nie ma szybkiej alternatywy. Myślę, że zajęcia z psychologiem byłyby świetnym dodatkiem do zajęć szkolnych.
Kreatywność
Czego szkoła nie uczy, a wręcz robi coś odwrotnego? Kreatywności! Jak tu być kreatywnym człowiekiem z otwartą głową, kiedy trzeba trafić w klucz odpowiedzi? Odchylenie od normy w polskiej szkole nie jest mile widziane, a wręcz jest karane – złą oceną. Od razu przypominają mi się lekcje, podczas których należało interpretować wiersz i nie było tam miejsca… na własną interpretację. Dzieci mają nauczyć się myśleć tak, jak wszyscy inni. A gdzie tu miejsce na odkrywanie siebie, swoich pasji i potrzeb? No i czy nasi przyszli pracodawcy nie woleliby kreatywnego pracownika? Jasne, że tak. Kreatywna praca jest coraz bardziej ceniona i niedługo będzie na rynku coraz mniej zawodów, które nie będą jej wymagać! Bo prace proste, powtarzalne wykonają za nas maszyny.
Wybór zawodu
Przyznam szczerze, że to punkt, który chyba najbardziej mnie boli. Jestem zła na szkołę, że nie zagwarantowała mi zajęć, które pozwoliłyby poznać możliwości, jakie daje rynek pracy i umożliwić połączenie ich z umiejętnościami, które posiadam lub nad którymi musiałabym popracować, aby rozwijać się w interesującym mnie kierunku. Fakt, że pamiętam jedną wycieczkę, podczas której wypełnialiśmy jakieś testy, pozwalające sprawdzić swoje predyspozycje. Niestety była to jednorazowa sprawa, a uważam, że powinien to być cały proces, który kończy się świadomym wyborem swojej ścieżki rozwoju. Uczniowie mogliby mieć na przykład regularne spotkania z doradcą zawodowym, aby idąc do liceum czy na studia mogli podjąć przemyślaną decyzję, zamiast podążać za modą czy kolegami i koleżankami. Moje wybory studiów nie były trafione, jeśli mogłabym wybierać jeszcze raz, wybrałabym zupełnie coś innego.
Dbanie o siebie
Nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek w szkole usłyszała o metodzie idealnego talerza. Nigdy nie wiedziałam, co i w jakich proporcjach powinnam jeść. Jasne, wiedziałam, że fast foody mi nie służą, ale schabowy z wielką kupką ziemniaków to już przecież samo zdrowie, w końcu to domowy obiad! Nie wiem jak dużo się zmieniło, ale pamiętam szkolny sklepik w mojej szkole. Słodycze, chipsy, słodkie napoje i gumy do żucia w kształcie papierosa (!). Ponownie – samo zdrowie! Miałam to szczęście w nieszczęściu, że nie dysponowałam codziennie pieniędzmi, aby kupić sobie coś w sklepiku. Ale były dzieci, które codziennie kupowały takie rzeczy! Codziennie wjeżdżała paczka chipsów!!! Czy ktoś myślał o tym, jakie to jest niezdrowe, tym bardziej w takim wieku? A gdzie tam! Mam nadzieję, że obecnie jest trochę lepiej.
A czy ktoś Was uczył o tym, jak ważny jest sen i odpoczynek? Być może na jakieś lekcji biologii wspomniano ile godzin dziennie powinno się spać. Ale czy jakiś nauczyciel podkreślał, jakie to jest ważne? Nie. Ważniejsze przecież były oceny i nauka. Nikt nie tłumaczył, że zarywanie nocek na naukę to coś złego.
Ciekawa jestem jakie macie wspomnienia związane z zajęciami wychowania fizycznego. Podejrzewam, że nie były one szałowe. Ja akurat byłam dzieckiem lubiącym sport, więc nie wspominam ich tak tragicznie. Chodziłam nie tylko na obowiązkowy WF, ale też na SKS. Ale nie każdy przepada za sportem. A może byłoby inaczej, gdyby uczniowie mieli większy wybór? Gdyby zajęcia z WFu dawały możliwość nie tylko biegania, gimnastyki czy grania w piłkę, ale oferowały cały wachlarz sportów wszelakich, aby każdy mógł znaleźć aktywność na siebie? Może większość dziewczyn nie kombinowałaby jak załatwić sobie zwolnienie, gdyby mogły na przykład chodzić na zajęcia taneczne, iść na spacer, ćwiczyć aerial jogę?
Ekologia
Szczerze mówiąc nie wiem jak obecnie wygląda ten zakres tematyczny w szkole, ale podejrzewam, że kolorowo nie jest. Żyjemy w czasach, gdzie coraz więcej mówi się o ekologii, a zapomina o tym, żeby zaczynać edukację w tym zakresie od najmłodszych lat. Wyobraźcie sobie, o ile byłoby lepiej na świecie, gdybyśmy od małego posiadali nawyki segregowania odpadów, oszczędzania wody, świadomego wybierania produktów ekologicznych itp. Znacznie trudniej jest zmienić nawyki osoby dorosłej, która całe życie robi coś w ten sam sposób, używa tych samych produktów, a czasem nawet nie rozumie “tej całej ekologii”.
Podatki
Nie wiem czy mieliście okazję czytać artykuł, który opisywał badania przeprowadzone w Polsce, ukazujące jak ubogą wiedzę na temat podatków mają Polacy. Zgodnie z wynikami badań, 21% Polaków jest przekonanych, że nie płaci podatków! 42% uważa, że nie płaci VATu. Nie dziwi więc to, jak działają rządzący. Nietrudno przekupić wyborców, którzy nie rozumieją, że za wszelkie plusy sami będą musieli sobie zapłacić. Niestety, ale brak edukacji w tym zakresie zwyczajnie opłaca się politykom.
A kto z Was potrafi wypełnić PITa?! Ręka w górę! I nie, nie mówię o wypełnianiu go za pomocą dostępnych obecnie aplikacji, ale tak w pełni samodzielnie. Czy nie powinno to być oczywistą umiejętnością, kiedy wypuszcza się młodego człowieka na rynek pracy? Warto byłoby wiedzieć ile płaci się tego podatku, prawda? Kiedy już się wie, że się go w ogóle płaci…
Skuteczna nauka
Tego punktu zabraknąć nie mogło. W zasadzie może powinnam być wdzięczna polskiemu szkolnictwu, że nie ujął tego w podstawie programowej, bo wtedy nie miałabym o czym prowadzić bloga (no dobrze, może wymyśliłabym sobie jakiś inny temat). To, że w szkole nie uczymy się, jak się efektywnie uczyć, nie poznajemy mnemotechnik, metod notowania, sposobów na planowanie nauki, szybkiego czytania jest ogromnym błędem. O ile łatwiej byłoby wszystkim uczniom radzić sobie z nauką i ile frustracji i obaw można byłoby im zaoszczędzić? Ciekawa jestem, czy są nauczyciele, którzy mimo braku tych tematów w programie, starają się taką wiedzę przemycać. O ile sami ją posiadają, w końcu w szkole ich tego nie nauczyli, ale może na studiach pedagogicznych takie tematy się pojawiają?
Być może z niektórymi tematami nie jestem na bieżąco i trochę w polskiej szkole się zmieniło, dlatego jeśli się w czymś pomyliłam to dajcie mi proszę znać. Z chęcią też poczytam co dorzucilibyście do mojej listy, bo z pewnością nie wyczerpałam tematu! Czego szkoła nie uczy, a powinna, według Was?