Codziennie tracimy mnóstwo energii na podejmowanie decyzji. Często błahych decyzji. Cierpi na tym nasza efektywność – tam, gdzie jest znacznie bardziej potrzebna. Kiedy ilość podejmowanych decyzji jest zbyt duża, przytłaczająca, może doprowadzić do marazmu i obojętności. Jak oszczędzać czas i energię, by do tego nie dopuścić?
Teoria łyżek
Teoria łyżek początkowo służyła wyjaśnieniu ograniczeń, z którymi mierzą się osoby chore. Dziś, tę samą teorię, odnosi się także do osób zdrowych. Każdy z nas posiada określoną ilość energii do dyspozycji w ciągu dnia, czyli określoną liczbę łyżek energii fizycznej i mentalnej. Kiepski sen, przeziębienie czy miesiączka już na wstępie zabierają nam ich trochę. Każda aktywność, podejmowana w ciągu dnia, zabiera kolejne. Łyżek może nam zabraknąć w ciągu dnia – wówczas (niestety) często sięgamy po … łyżki z dnia następnego. Pożyczamy je, ale musimy mieć świadomość, że kolejny dzień zaczniemy z ich mniejszą ilością. Jak zatem działać, by oszczędnie korzystać z łyżek energii?
Czarny scenariusz
Tracimy mnóstwo energii na bzdety. Rano zastanawiamy się, co na siebie włożyć i co zjeść na śniadanie. Szukamy ulubionego kubka do kawy (a on stoi brudny w zlewie). W drodze do pracy rozważamy, co ugotujemy na obiad. Bombardujemy się informacjami z social mediów, nieświadomie psując sobie humor. Zaczynając pracę, jesteśmy już pozbawieni sporego zasobu energii, który straciliśmy na głupoty! A znacznie efektywniej byłoby wykorzystać ją na coś, co pozwoli nam na przykład lepiej zarabiać (dzięki lepiej wykonanej pracy). Po mało efektywnym dniu, wracamy do domu. Myślimy co trzeba kupić, żeby ugotować obiad. Jednocześnie przypominamy sobie, że mamy niezapłacony rachunek za prąd, a niedługo zbliżają się urodziny partnera i trzeba pomyśleć o prezencie. Myśli błądzą, a my czujemy się coraz bardziej zmęczeni. A przed nami jeszcze pół dnia, na które brak już siły.
Można inaczej
A teraz wyobraźcie sobie alternatywny dzień. Wstajecie rano, na krześle leżą naszykowane ubrania. W lodówce czeka lunchbox z gotowym śniadaniem. Wsiadacie do autobusu i czytacie książkę, relaksując się w drodze do pracy. Docieracie do biura, zaglądacie do swojej listy zadań i ruszacie do działania. Pracujecie sprawnie i efektywnie, bo macie wszystko pod kontrolą. Wracacie do domu i omijacie sklep, bo w lodówce jest wszystko, czego potrzebujecie na dzisiejszy obiad. Po obiedzie macie wciąż energię, aby skorzystać z czasu dla siebie, zamiast ostatkiem sił patrzeć w ekran telewizora.
Który scenariusz wybieracie? Jeśli drugi, to czytajcie dalej. Podrzucę Wam kilka pomysłów, jak oszczędzać czas i energię na codziennych zadaniach.
Jak oszczędzać czas na domowych obowiązkach
Okropną stratą czasu i pieniędzy jest codzienne zaglądanie do sklepu. Jeśli nie planujecie posiłków albo robicie to z dnia na dzień, to co chwilę musicie chodzić na zakupy. Ile czasu poświęcicie na takie wypady do sklepu tygodniowo? I o ile więcej niepotrzebnych lub niezdrowych rzeczy kupicie? Jeśli wpadacie do sklepu po pracy “na głodnego” kupicie więcej niż potrzebujecie, bo będziecie kupować oczami i wołającym o obiad żołądkiem. Spróbujcie zatem działać inaczej!
Wybierzcie jeden dzień w tygodniu, kiedy będziecie robić duże zakupy. Przed ich zrobieniem, zaplanujcie posiłki na najbliższy tydzień – rozpiszcie sobie całe menu. Zastanówcie się, co będziecie jeść, czego potrzebujecie, a co już macie w lodówce. Zróbcie wyczerpującą listę zakupów i z nią wybierzcie się na zakupy – tylko jedne w ciągu tygodnia. Oszczędzicie czas, pieniądze i energię decyzyjną. Jeśli chcecie wskoczyć na jeszcze wyższy poziom i oszczędzać więcej czasu oraz energii, możecie planować posiłki w taki sposób, aby np. w co drugi poniedziałek zawsze jeść to samo. Czyli robicie menu na dwa tygodnie i je powtarzacie. Tym sposobem układacie menu tylko raz!
Zakupy możecie sobie dodatkowo ułatwić, robiąc je zawsze w tym samym sklepie i wybierając te same produkty. Dzięki temu unikniecie krążenia po supermarkecie, którego nie znacie i szukania interesujących Was produktów.
Po pracy, oprócz zakupów, możecie mieć do załatwienia też inne sprawy “na mieście” – wizyta u lekarza, w urzędzie, czy zawiezienie ciuchów do pralni. Postarajcie się, w miarę możliwości, grupować takie zadania i realizować je za jednym zamachem, zamiast codziennie stać w korkach czy po prostu tracić czas na dojazd. Możecie też na przykład wyznaczyć jeden dzień w miesiącu na opłacanie rachunków – zawsze ten sam i więcej nie zastanawiać się, czy rachunki są zapłacone na czas.
Jak oszczędzać czas, kiedy codziennie chodzisz do pracy
“Nie mam się w co ubrać” – to zdanie powtarza wiele kobiet, a może też i mężczyzn. Stoimy przed szafą i rozmyślamy, co na siebie założyć. Z szafy wysypują się ubrania, a my… dalej mamy problem z wyborem stroju. Rozwiązanie? Garderoba kapsułowa. Głównym jej założeniem jest stworzenie takiej szafy, w której łączenie poszczególnych elementów garderoby będzie bardzo łatwe – bo wszystko ma do siebie pasować. Sama wiem, ile razy zdarzyło mi się kupić coś, co mi się podobało, a potem wisiało to w szafie nietknięte… bo do niczego nie pasowało! Z garderobą kapsułową nie ma miejsca na takie sytuacje! Kupujecie pasujące do siebie ubrania i raz, dwa tworzycie stylówkę. Aby zaoszczędzić jeszcze więcej czasu, warto zaplanować stylizacje na cały tydzień za jednym zamachem. I codzienne zastanawianie się w co się ubrać przestanie kraść nam energię!
Wieczorna rutyna
To właśnie wieczór jest doskonałym momentem na ułatwienie sobie kolejnego dnia. W ramach wieczornej rutyny możecie ogarnąć mieszkanie (koniec z szukaniem ulubione kubka), przygotować ubranie na kolejny dzień (koniec nerwowego przeszukiwania szafy nad ranem), naszykować jedzenie do pracy (koniec z jedzeniem byle czego i na szybko) czy zaplanować zadania na kolejny dzień (koniec z realizacją zadań błahych, zamiast priorytetowych). Dzięki temu, rano zaoszczędzicie mnóstwo czasu i energii (oraz nerwów!). Będziecie mogli pospać dłużej albo w spokoju wypić kubek herbaty (albo kawy). Tak naprawdę wszelkie rutynowe, nawykowe zadania pozwalają zaoszczędzić mnóstwo energii, którą zwykle poświęca się na zastanawianie i podejmowanie decyzji pod tytułem “to co ja mam teraz do zrobienia?”. Mając silnie wdrożony nawyk nie trzeba w ogóle myśleć o tym, co trzeba zrobić.
Co jeszcze zrobić, by mieć więcej energii i czasu?
Zadbajcie o to, by rzeczy w Waszym domu miały stałe miejsce i zawsze je tam odkładajcie. Szkoda energii na ich poszukiwanie. Zwróćcie uwagę na to, ile czasu spędzacie z ludźmi. Koniecznie znajdźcie czas, który poświęcicie na przebywanie w samotności (introwertykom powtarzać tego nie trzeba!). Zastanówcie się, czy naprawdę musicie wszystko robić sami (słowo klucz – delegowanie). Ustalcie stałe pory posiłków, nauki, pracy i trzymajcie się ich.
Korzystacie z któregoś z powyższych rozwiązań? A może zainspirowałam Was do małej zmiany? Macie własne sposoby na oszczędzanie czasu i energii?